Część ekumenistów, szczególnie tych katolickich promuje działania ekumeniczne, z myślą o scaleniu kościoła w jedną organizację. Jako powód podają słowa Nicejsko-konstantynopolitańskiego wyznania wiary:
Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
Postawa taka zakłada, że oczywiście ten jeden kościół, to kościół rzymskokatolicki. Myślenie takie obarczone jest jednym i to poważnym błędem, który zresztą swego czasu wytknął legatowi papieskiemu Marcin Luter. Otóż nigdy w historii nie było jedności organizacyjnej pośród kościołów chrześcijańskich. Od początku bytów instytucjonalnych istniał podział na kościół wschodni i kościół zachodni. Oprócz tego w Etiopii był kościół koptyjski. Do tego kościoły wschodnie nigdy nie były i nie są instytucjonalnie połączone. O jakiej więc jedności może mówić cytowane wyznanie wiary, skoro jedność instytucjonalna już wówczas, gdy ono powstawało (lata 325-381), po prostu nie była prawdą?
Możemy nad tym zastanawiać się, czy dyskutować, ale na pewno nie może chodzić o jedność organizacyjną. Moim zdaniem może chodzić jedynie o jedność duchową wierzących oraz o duchowe, niewidoczne dla oczu ludzi ciało Chrystusa, czyli Kościół, o czym więcej można przeczytać w części 4 niniejszego rozważania.
Tym samym uznać należy, że dążenie do instytucjonalnej jedności nigdy nie było i nie może być usprawiedliwione Symbolem Konstantynopolitańskim.
Kolejna część niniejszego opracowania poświęcona będzie postawie „Byleby tylko Chrystus był zwiastowany…” pozornie opartej na fragmencie Listu Apostoła Pawła do Filipian.
Marek Handrysik (horn@post.pl)