Często ekumeniści powołują się tzw. Arcykapłańską modlitwę Pana Jezusa zawartą w Ewangelii Jana, aby podeprzeć swoje twierdzenie odnośnie potrzeby jedności wszystkich, którzy uznają się za chrześcijan. Postawa taka wydaje się być bardzo właściwa dopóki przewodni tekst, na którym zbudowane jest takie twierdzenie rozpatrujemy jedynie z grubsza, bez jego solidnej analizy.
A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.
(J 17:20-21)
Przedmiotem zacytowanej modlitwy Pana Jezusa są absolutnie wszyscy chrześcijanie. Pan Jezus modli się o jedność dla tych osób, które w Niego uwierzą. Dookreśla, że chodzi o jedność taką jak ma On ze swoim Ojcem – Bogiem. Skutkiem tej jedności ma być jasne świadectwo wobec świata, że to Bóg posłał Pana Jezusa.
Rozpatrzmy ten tekst w szerszym kontekście.
Cały omawiany fragment Ewangelii Jana zawiera następujące, skierowane do Ojca prośby Pana Jezusa:
- Wiersz 1 i 5: …uwielbij Syna swego….
- Wiersz 11: …zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my.
- Wiersz 13: …aby mieli w sobie moją radość w pełni.
- Wiersz 15: …abyś ich zachował od złego.
- Wiersz 17: Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą.
- Wiersz 21: Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.
- Wiersz 24: …aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją.
Pierwsza prośba dotyczy samego Pana Jezusa i została ona niewątpliwie spełniona.
Z drugiej dowiadujemy się, że jedność prawdziwie wierzących zależna jest od zachowania ich w Imieniu Pana Jezusa.
Trzecia prośba, to prośba o radość w pełni, która jak wiemy jest owocem Ducha Świętego.
Kolejna, czwarta prośba, to modlitwa o zachowanie wierzących od złego, czyli obrona przed szatanem.
Piąta prośba jest prośbą o poświęcenie w prawdzie Słowa Bożego i dopiero w tym momencie, jakoszóstą mamy prośbę o jedność wierzących taką jak jedność Pana Jezusa z Bogiem Ojcem.
Ostatnia prośba dotyczy udziału wierzących w przyszłej chwale Pana Jezusa.
Jest oczywiste, że jedność, o którą prosi Pan Jezus dla swoich uczniów ma dotyczyć wszystkich chrześcijan, podobnie jak i pozostałe rzeczy, o które dla nich się modli. Spróbujmy odnieść to do katolików.
Chwała Boża Pana Jezusa Chrystusa, którą otacza Go Niebiański Ojciec jest u katolików poważnie ograniczona poprzez kulty pomocnicze oraz przez uznanie papieża głową kościoła. Żadne normalne ciało nie może mieć dwóch głów, nieprawdaż?
Rozumiem, że zachowanie nas w Imieniu Pana Jezusa oznacza położenie całej swojej nadziei, w tym, że to Bóg nas uratował. (Dosłownie Imię Jezus oznacza Jahwe-Zbawia.) Choć katolicy przyznają werbalnie, że tak właśnie jest, to jednocześnie uznają, że dzieje się tak za pośrednictwem sakramentów. A żeby umrzeć w stanie tzw. łaski uświęcającej będą obchodzić 9 pierwszych piątków. Poza tym pójdą na pielgrzymkę pokłonić się obrazowi Marii, jakoby ona miała ich lepiej zrozumieć niż Bóg czy Pan Jezus, itp. Czy rzeczywiście katolicy są zachowani w Imieniu Pana Jezusa? Czy ten ich Jezus, a raczej to, czemu nadają święte Imię naszego Pana, to ten sam Pan Jezus, który z łaski zbawia każdego, kto do Niego przyjdzie?
Czy udziałem katolika może być prawdziwa radość dziecka Bożego? Wiemy, że radość to część składowa owocu Ducha. Owoc Ducha i owoc ciała wymienione są w Gal 5:19-23 w formie paralelizmu antytetycznego. Dla każdego jest oczywiste, że wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta są przeciwieństwem miłości. Podobnie, przeciwieństwem pijaństwa i obżarstwa jest wstrzemięźliwość. Spróbujmy przedstawić ten paralelizm w postaci tabeli:
wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta | miłość |
bałwochwalstwo | radość |
czary (lub wróżbiarstwo) | pokój, |
wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, | cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność |
pijaństwo, obżarstwo itp. | wstrzemięźliwość |
Wynik tak przedstawionej analizy może być szokujący, gdyż cielesnym przeciwieństwem prawdziwej radości okazuje się być bałwochwalstwo. Czy więc katolicy mogą mieć udział w radości dzieci Bożych, o którą modli się Pan Jezus dla swoich uczniów?
Drogi Czytelniku pojedź proszę do Częstochowy na jakąś pielgrzymkę i zobacz jak oni padają na twarz przed obrazem, gdy podnosi się jego zasłona. Zobacz jak całują krzyż[1] w wielki piątek w każdym kościele klękając przed nim. Zobacz jak koronują swoje obrazy i figury[2] i noszą je w procesjach[3]dokładnie tak jak starożytni poganie. To te rzeczy od zarania ludzkich religii bałwochwalczych były cielesną radością pogan. Taka radość jest przeciwna radości płynącej z Bożego Słowa, zbawienia w Panu Jezusie i nadziei w górze, którą w naszych sercach roznieca Duch Święty wstawiając się za nami w niewysłowionych westchnieniach (Rz 8:26) oraz wołając do Boga: „Tatusiu”, upewnia nas, że jesteśmy Jego dziećmi (Rz 8:15-16; Gal 4:6).
Radością katolików natomiast jest obnoszenie w procesji ich Jezusa, co zwane jest świętem Bożego Ciała[4]. Czy dostrzegasz różnicę?
Następna prośba, to prośba o poświęcenie wierzących w prawdzie, która zostaje sprecyzowana, jako Słowo Boże.
Zastanówmy się czy jest to prawdą odnośnie katolików? Oczywiście wielu z nich czytało Słowo Boże, niektórzy nawet są wykształconymi biblistami. Pismo Święte jest elementem mszy świętej, jednak dla katolików elementem drugorzędnym. Zwą to liturgią Słowa. Pierwszorzędną jednak część mszy stanowi tzw. „liturgia eucharystyczna”, czyli to, co nazywają przeistoczeniem, podniesieniem oraz komunią.
Czy wiesz, Drogi Czytelniku, że katolicy wierzą, iż kapłan na ołtarzu bezkrwawo składa na ofiarę Pana Jezusa?
Jest taki moment zwany podniesieniem, gdy kapłan unosi w górę przełamany opłatek i kielich. Pokazując wiernym ich Jezusa wypowiada słowa, których Jan Chrzciciel użył widząc zbliżającego się naszego Pana – „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata…”[5] (J 1:29). Wówczas wszyscy wierni klęcząc kłaniają się hostii, oddając jej boską cześć. Czy mógłbyś zrobić coś takiego?
Choć katolickie msze nie obywają się bez Słowa, jednak to eucharystia stanowi ich element kluczowy i do przyjęcia tego Jezusa wierni przygotowują się poprzez spowiedź, powstrzymanie się od popełniania grzechów ciężkich oraz zachowanie tzw. postu eucharystycznego[6]. Moim zdaniem to, co uświęca katolika, to właśnie sakramenty, a nie Słowo Boże.
Dziecko Boże zostaje poświęcone, czyli oddzielone od świata poprzez naukę oraz duchową moc do jej zachowywania zawartą w Słowie Bożym, którego używa wobec niego Duch Święty. Chrześcijanin gdy pokutuje, to porzuca swoje grzechy i nie wraca do nich (Rz 6:14). Katolik wierzy, że wybaczone są mu grzechy poprzez ceremonię spowiedzi, a w stanie łaski uświęcającej jest po komunii, tak długo dopóki znów nie nagrzeszy. Jego życie polega na wyznawaniu w spowiedzi ciągle tych samych grzechów, których wraz z latami jedynie przybywa. Pokazuje to niezbicie, że ktoś taki nie uzyskuje zwycięstwa nad grzechem, a więc nie może być dzieckiem Bożym (1J 5:18), zaś drogocennej krwi naszego Pana próbuje używać niczym wody w spłuczce. Katolik nigdy nie ma pewności, w jakim stanie umrze, gdyż w tzw. „stanie łaski uświęcającej” jest zwykle bardzo krótko. To dlatego, pragnąc się zabezpieczyć na wypadek śmierci katolik obchodzi pierwsze piątki. Dlatego ksiądz pędzi do umierającego, aby zdążyć go wyspowiadać i dać mu komunię. Jest to w swej istocie rodzaj loterii, który uzależnia ludzi od tzw. „posługi kościoła”, czyli udzielanych przez niego sakramentów. Czy wierzysz, że coś takiego może być Bożym planem zbawienia?
Oczywiście, że istnieje wielu bardzo porządnych katolików, którzy żyją moralnie, jednak zapytaj ich czy porzucili swoje grzechy? Jaka więc może być jedność pomiędzy ludźmi, w których życiu działa z łaski krew Chrystusa uwalniając ich od ich grzechów z tymi, którzy bezzasadnie twierdzą, że spowiedź i komunia powodują wybaczenie grzechów oraz stan łaski? Katolik nie jest poświęcony w Słowie Bożym, lecz w sakramentach, więc jaką jedność mamy z nim mieć?
Przechodząc przez poprzednie prośby Pana Jezusa zauważyliśmy z pewnością, że w swej istocie prawdziwe dzieci Boże mają jedność we wszystkich tych sprawach. Otaczają Boską czcią Pana Jezusa, upatrują jedynie w Nim zbawienia, są pełni duchowej radości, a Pan zachowuje ich od złego. Słowo Boże ma moc uświęcenia ich oraz z nadzieją czekają wieczności w chwale swojego Pana. Zechciejmy zwrócić jeszcze uwagę, że na wszystkie te prośby odpowiedziami jest działanie Boga i tylko ono bez ludzkich usiłowań. To Bóg czyni te rzeczy i to On jest ich gwarantem. O jaką jeszczejedność może chodzić w wersecie 21?
Czy może chodzić o wspólną modlitwę i wyściskanie się z przedstawicielami kościoła, który kilkaset lat temu nieludzko mordował ludzi samodzielnie czytających Pismo Święte, a który nigdy oficjalnie za to nawet nie przeprosił? Po takiej jedności świat, co najwyżej pozna, że coś jest nie tak, skoro wtedy się mordowali, a teraz bez wyjaśnień i przeprosin poklepują się po plecach. Można też zastanawiać się, czy ci ludzie wierzą w istnienie prawdy obiektywnej, ale z całą pewnością coś takiego dla nikogo nie będzie dowodem na to, iż to Bóg posłał Pana Jezusa.
Proponuję uznać, że podobnie jak wszystkie inne rzeczy, o które modli się Pan Jezus, tak i jedność wierzących jest wyłącznym dziełem Boga Ojca, niezależnym od usiłowań ludzkich. Proponuję też uznać, że podobnie jak w pozostałych kwestiach, także i w tej Pan Jezus został wysłuchany. Zacytujmy samą końcówkę modlitwy Pana Jezusa:
A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś. Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś, gdyż umiłowałeś mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! I świat cię nie poznał, lecz Ja cię poznałem i ci poznali, że Ty mnie posłałeś; i objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich.
(J 17:20-26)
Widzimy, że jedność ta ma być doskonałą jednością w Ojcu i Synu realizowaną w sposób taki jak Pan Jezus jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. Jest to nie tylko jedność wertykalna pomiędzy uczniami, ale przede wszystkim wynikająca z jedności z Bogiem i Panem Jezusem jedność duchowa. Czy jakąkolwiek zewnętrzną jedność organizacyjną można nazwać jednością doskonałą, jak Ojciec w Synu a Syn w Ojcu?
Moim zdaniem jedynym rodzajem takiej jedności, która spełnia kryteria tego tekstu jest jedność poprzez Ducha Świętego polegająca na wszczepieniu wierzących w prawdziwy Kościół Boży. Mówi o tym 1Kor 12:12-13:
Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem.
To właśnie ta, duchowa jedność jest prawdziwie działającą, jednoczącą prawdziwe dzieci Boże jednością, która składa jednoznaczne świadectwo odnośnie tego, że to Bóg posłał Pana Jezusa.
Wszystko inne to po prostu ludzkie próby cielesnego zaradzenia widzialnemu brakowi jedności organizacji ludzkich, które samozwańczo nazywają się kościołami. Jest to równie bezskuteczne, jak roślinne ubrania Adama i Ewy sporządzone po tym, gdy poczuli swoją nagość. Podobnie tam, jak i tu nie można zaradzić tym rzeczom bez krwi.
Nasza jedność, jedyna i prawdziwa jest w Osobie i dziele Pana Jezusa poprzez działanie Jego Świętego Ducha i tego się trzymajmy.
Oczywiście, możemy odczuwać jakiś rodzaj jedności z katolikami, nawet z tym tradycyjnymi. Na pewno też większą jedność będziemy odczuwać z jakimikolwiek teistami niż z ateistami albo satanistami, jednak nie będzie to ta jedność, o którą w omawianym tekście modlił się Pan Jezus dla swoich uczniów.
Jeśli uważamy jakiegoś katolika za osobę odrodzoną duchowo, to z całą pewnością zostanie on wcześniej czy później zanurzony w lokalne Ciało Chrystusa, czyli zbór. Wówczas to, ale nie wcześniej może zacząć usługiwać innym, czyli mieć udział w dziele wzajemnego budowania wierzących w Ciało Chrystusa (Ef 4:16).
Jeśli wcześniej uznamy go w pełni za brata w wierze, to skutkiem tego będzie zatarcie wyraźnych granic. Być może za chwilę ktoś wyjdzie za mąż za takiego „brata”, a potem całe życie będzie miał problemy, bo po cóż ktoś taki miałby robić dalszy postęp, skoro jest już w pełni uznany za wierzącego?
Takie „poronienie”, czyli pójście drogą na skróty, to straszne zagrożenie dla tej osoby oraz środowiska ewangelicznie wierzących. Mówiąc obrazowo, to po prostu sianie kąkolu.
Kolejny artykuł w tej serii mówić będzie o próbie odbudowy jedności kościoła poprzez ekumenię.
Marek Handrysik (horn@post.pl)
[1] http://fotokronika.com/parafia/trojcowo/Droga%20Krzyzowa-2006/caowaniekrzyaprzezkapanwiwiernych2.html
[3] http://sejny.info.pl/index.php?option=com_ponygallery&func=watermark&id=201&orig=1&no_html=1&Itemid=66
[6] http://pl.wikipedia.org/wiki/Post Patrz w dziale katolicyzm p. 3.