Kiedy wyjdziesz mi na powitanie, podniosę zmęczone oczy… i przypomnę sobie bicie serca. Zaczarowana stać będę i patrzeć, spijając piękno, kojąc obolałą duszę, tęsknie szukając wymarzonego spojrzenia. Będę patrzeć wytrwale, tak długo, aż wreszcie napotkam Twoje oczy i w nich zupełnie zatonę. Nie znajdę słów godnych Ciebie, lecz wtedy milczeniem najpiękniejszym wypowiemy wszystko, to co nasze, co między mną tylko a Tobą. A potem wyciągniesz do mnie ręce, więc serce oszalałe rzuci się przed siebie porywając mnie za sobą. Będę biec bez wytchnienia, biec do Twych dłoni, aż u ramion poczuję skrzydła i wzlecę, i poszybuję na spotkanie spełnienia. A gdy już zamkniesz mnie w swych ramionach zrozumiem Twoją miłość, zrozumiem wszystko, znajdę kres tęsknoty. Nie pozwolisz mi więcej płakać, więc pomacham łzom na pożegnanie i zacznę NAPRAWDĘ ŻYĆ. Jezu… z Tobą na zawsze…
Jadwiga Nalepa, maj 2009